
W niedawnym orzeczeniu sądu Changpeng Zhao, założyciel Binance, największej giełdy kryptowalut na świecie, został skazany na cztery miesiące więzienia. Wyrok, który zapadł 30 kwietnia, stanowił znaczący rozdział w analizie prawnej wokół magnata kryptowalut.
W trakcie postępowania prokuratorzy federalni z Departamentu Sprawiedliwości (DOJ) opowiadali się za trzyletnim pozbawieniem wolności. Z kolei obrona Zhao argumentowała przeciwko jakiejkolwiek karze więzienia. Jednak sędzia Richard Jones opowiedział się za znacznie obniżonym wyrokiem, znacznie odbiegając od zalecenia Departamentu Sprawiedliwości. Podkreślił brak wyraźnych dowodów na to, że Zhao został bezpośrednio poinformowany o konkretnych nielegalnych działaniach rzekomo mających miejsce na jego platformie.
Sędzia Jones również przyjął do wiadomości obszerny raport przedstawiony przez prokuraturę, ale częściowo zgodził się z jej oceną. Ta narracja prawna rozwinęła się po tym, jak w listopadzie Zhao wraz z platformą Binance przyznał się do winy w związku z zarzutami związanymi z naruszeniami amerykańskich przepisów dotyczących przeciwdziałania praniu pieniędzy i sankcji. Zarzut ten był częścią szerszego porozumienia z władzami USA, które umożliwiło giełdzie utrzymanie statusu operacyjnego. Zgodnie z warunkami ugody Zhao musiał zrezygnować ze stanowiska dyrektora generalnego i zgodził się na osobistą karę w wysokości 50 milionów dolarów. Dodatkowo Binance zostało zobowiązane do zapłaty 4.3 miliarda dolarów.
Co więcej, chcąc zapewnić sobie tymczasową wolność do czasu wydania wyroku, Zhao wpłacił znaczną kaucję w wysokości 175 milionów dolarów. Następnie w listopadzie 2023 r. amerykańscy prokuratorzy starali się nałożyć na Zhao ograniczenia w podróżowaniu, powołując się na ryzyko utraty przez niego znacznych zabezpieczeń i potencjalnego wygodnego życia za granicą.
Sprawa ta podkreśla ciągłe napięcia między organami regulacyjnymi a rozwijającym się sektorem kryptowalut, podkreślając rygorystyczny nadzór, przed którym stoją liderzy branży.